



Panta rei – jak to sympatycznie przyobserwował pewien pan z Efezu. Nie wiadomo kiedy minęły niemal 2 lata od ostatniej notki na naszej stronie. Nos by mi urósł, gdybym napisała, że właściwie nic się nie zmieniło. Do rzeczy więc…
Ostatnie źrebię urodziło się u nas 4 lata temu – malutki Łini jest już dzisiaj taaaaaki wielki. Dosłownie i w przenośni. Także jeśli o hodowlę koni chodzi, to właściwie przestaliśmy już naśladować Don Kichota i w najbliższym czasie nie spodziewamy się żadnych zmian w tym temacie.
Do nowych domów wyprawiliśmy kilka zwierzaków naszej hodowli: jesienią 2012 Barabaszkę Di, jesienią 2013 Filemona i Mrówkę, zimą 2014 Daszeńkę, Welikankę Di oraz Oktjabrinę. Cieszy fakt, że obiboki pastwiskowe w końcu wzięły się do roboty . Do grona ogonów dołączył cudo-koń Kalosz, łagodząc nieco smutek spowodowany tak drastycznym ubytkiem
.
Niezwykle smutne doświadczenie to pożegnanie najpierw z Wierą a rok później Maszą, naszymi sukami kaukaskimi, które przyjechały z nami do nowozakupionego gospodarstwa. Wiernie służyły swoją czujnością, anonsując donośnie każdą zmianę w otoczeniu. Czuliśmy się naprawdę bezpiecznie w ich towarzystwie.
Z wiadomości optymistycznych: Weda rozpoczęła 30 rok życia w dobrej formie. Mam szczerą nadzieję, że będziemy mogli w tym roku uczcić okrągły jubileusz. Wprost nie możemy się doczekać momentu, w którym Fryc zagra na rozkładanej klawiaturze utwór urodzinowy dla tej wyjątkowej klaczy .
Rok 2014 zapisał się w pamięci pozytywną czcionką ze względu na wyjazdy treningowe, które zaowocowały dość spektakularną zmianą spojrzenia na jeździectwo. Wybór Osoby a co za tym idzie, miejsca, okazał się strzałem w dziesiątkę! Po cichutku liczę, że i w 2015 uda się kilkukrotnie wyruszyć po kolejne porcje wiedzy teoretyczno-praktycznej, z naciskiem na tę drugą .